We wtorkowe popołudnie miał miejsce zamach bombowy, gdy rekruci ustawiali się w kolejce przed obozem wojskowym w Mogadiszu, stolicy Somalii. Nie żyje co najmniej 10 żołnierzy.
Urzędnicy w szpitalu potwierdzili, że zabici zostali zabici w zamachu, do którego doszło wcześniej tego dnia w punkcie kontrolnym przed obozem szkoleniowym General Degaban w stolicy. Nie podano od razu, kto ponosi za to odpowiedzialność, istnieją podejrzenia że za atak odpowiada grupa islamskich radykalistwó al Shabaab, która często przeprowadza zamachy bombowe w kraju.
Dziesiątki ludzi tłoczyły się przed szpitalem Madina, szukając swoich zaginionych krewnych.
Mój syn nie żyje. Widziałam na własne oczy. Wielu chłopców zginęło. Poproszono ich, by przyszli na rekrutację, a potem zbombardowano. Rząd wciąż ukrywa inne ofiary – powiedziała Amina Farah, szlochając, gdy padała w ramiona członków rodziny w szpitalu.
Somalijski oficer wojskowy, Odawaa Yusuf Rage, powiedział mediom państwowym wcześniej we wtorek, że 10 nowych rekrutów zostało zabitych, a 20 innych rannych, gdy zamachowiec samobójca zdetonował ładunki wybuchowe.
W grudniu 2019 roku 81 osób zostało zabitych przez zamachowca-samobójcę w punkcie kontrolnym w centrum miasta, podczas gdy ostatni znaczący atak na hotel zabił 11 osób w sierpniu 2020 roku. Somalia jest pogrążona w zazębiających się kryzysach przez ostatnie 30 lat, z powtarzającymi się wybuchami wojny domowej, konfliktów klanowych, zbrojnych rebelii, głodu i niestabilności politycznej.
ZNAJDZIESZ NAS NA: